Oscary jazzowe przyznane

Za nami jedno z najważniejszych muzycznych wydarzeń w Łodzi – odbyła się wielka gala jazzowa. Imprezę, podczas której przyznawane są nagrody, zwane „jazzowymi Oscarami” przygotowuje Stowarzyszenie Jazz MELOMANI – tegoroczna, 17. edycja odbywa się pod Honorowym Patronatem Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego.

Na uroczystości obecni byli też przedstawiciele władz miasta – wiceprezydent Halina Rosiak, Jolanta Chełmińska, wojewoda łódzki oraz Tomasz Kacprzak, przewodniczący Rady Miejskiej.

W tym roku do łódzkich Oscarów nominowani byli: Anna Maria Jopek, Marcin Wasilewski i Piotr Wojtasik. Nagroda powędrowała do tria Marcina Wasilewskiego, które okazało się triumfatorem dnia – zdobyło również nagrodę w kategorii album jazzowy roku.

- Gram, ponieważ bardzo to lubię i chciałbym w ten sposób „przegrać” całe moje życie – powiedział Marcin Wasilewski.

Dziennikarzem Roku okazał się Grzegorz Tusiewicz, krakowski publicysta, autor licznych tekstów na temat jazzu. Nagrodzono także „Nadzieję Melomanów roku 2008” – Macieja Obarę. Jego trio uprawia trudny, improwizowany „frez jazz”. Drugim młodym zespołem, którego członkowie stanęli dziś na scenie Teatru Wielkiego jest Witold Janiak Mainstreet Quartet. Jego lider odebrał Nagrodę Prezydenta Miasta Łodzi dla najlepszego łódzkiego Jazzmana, którą wręczyła mu wiceprezydent Halina Rosiak.

Jeszcze jedno wyróżnienie – Jazzową Łódzką Perłę, nagrodę Radia Łódź otrzymało Toya Studios.

Specjalną Nagrodę za Całokształt Twórczości przyznano Jerzemu „Dudusiowi” Matuszkiewiczowi, wybitnemu saksofoniście, autorowi muzyki do wielu filmów i seriali. Niestety, artysta nie mógł odebrać jej osobiście, w jego imieniu zrobił to Paweł Brodowski, redaktor naczelny magazynu Jazz Forum. Przypomniał, że to właśnie Jerzy Matuszkiewicz był współzałożycielem łódzkiej grupy „Melomani”, do której legendy nawiązują twórcy jazzowych Oscarów.

- To ty wyprowadziłeś jazz z „katakumb” do filharmonii. Nie jesteś gwiazdą, ale prawdziwym królem jazzu. Żyj nam Dudusiu jak najdłużej i króluj dalej! – powiedział Paweł Brodowski.

Wieczór uświetniły występy gwiazd. Koncert otworzył występ grupy MONK, polskiego zespołu jazzowo-popowego, który muzykę tworzy „a’capella”, bez towarzyszenia instrumentów. W repertuarze obok „śpiewanych”, autorskich kompozycji znalazły się też nowe aranżacje znanych utworów m.in. piosenek Marka Grechuty. Wiele energii wniosły na scenę Teatru Wielkiego trzy żywiołowe jazzmanki - brytyjski zespół the Puppini Sisters. Nie tyle zresztą „wniosły” co „wwiozły”, dziewczyny wjechały bowiem na scenę kabrioletem w stylu lat 40., przywołując klimat z czasów, kiedy w klubach i na wieczorkach tanecznych królowała muzyka jazzowa. Z tej epoki wywodzi się repertuar i stylistyka wokalistek, które porwały publiczność dynamicznymi coverami amerykańskich przebojów z czasów swingu i nowymi aranżacjami znanych hitów. Koncert zamknął Kenny Garrett, amerykański saksofonista jazzowy, który wśród swoich muzycznych dokonań ma m.in. występy z Milesem Davisem. Artysta tworzy w stylistyce hard-bopu - rytmicznej muzyki o rodowodzie amerykańskim, łączącej wpływy bluesa i gospel.

ostatnia aktualizacja: 2009-06-06
Komentarze
Polityka Prywatności