Pomysł na Łódź? Spuśćmy z tonu i nie bójmy się być zapleczem Warszawy. Ale nie sypialnią tylko bazą kulturalną i rozrywkową. - Będą z tego pieniądze dla miasta - podkreślali eksperci na debacie "Co z tą Łodzią".
Na Starym Mieście
rozpoczęła się budowa szopki bożonarodzeniowej. Otwarcie nastąpi 19
grudnia, w dniu XI Wigilii
Starego Miasta organizowanej przez Klasztor Ojców Dominikanów. Spotkanie zorganizowali studenci z koła
naukowego SPATIUM, które działa na Uniwersytecie Łódzkim. Do sprawy podeszli
profesjonalnie. Debatę poprzedziło badanie. Ankiety oceniające Łódź wypełniło
2,5 tysiąca studentów. Wyniki nie są optymistyczne. Tylko niewiele ponad połowa
pytanych uważa, że miasto się rozwija, a co trzeci sądzi, że przeżywa zastój
gospodarczy. Bardzo źle oceniane są przez studentów władze samorządowe. -
Musimy taki dokument potraktować jako bilans zamknięcia i jednocześnie raport
otwarcia dla nowego prezydenta i jego zastępców - mówi dr Marcin Feltynowski,
opiekun naukowy koła.
Na debatę przyszli przedstawiciele uczelni i kilku wydziałów Urzędu Miasta
Łodzi. Byli eksperci, także spoza Łodzi. Jednym z nich był Adam Mikołajczyk,
prezes zarządu Europejskiego Instytutu Marketingu Miejsc. Absolwent UŁ, dziś
mieszkaniec Warszawy. Zauważa, że Łódź jakby wyhamowała. - I bardzo mnie to
martwi - mówi.
Jego zdaniem, bodźcem mogą być szybkie połączenia
kolejowe z Warszawą. Co nam dadzą? - Dzięki nim miasto może stać się zapleczem
dla Warszawy. Dziś takim miejscem dla mieszkańców stolicy jest warszawska Praga
- mówi.
Próby stworzenia duopolis już były i nie wypaliły. - Łodzianie byli zbyt dumni,
by przyjąć "rezerwowe" funkcje - mówi Mikołajczyk. - Teraz jest druga
szansa, trzeba dumę schować do kieszeni, bo to z rozrywki i kultury będą pieniądze
dla miasta.
A mieszkający tu łodzianie, to w Łodzi płacić będą podatek dochodowy. -
Wynikający z pracy w korporacji, w Warszawie - mówi Mikołajczyk.
A co zrobić, by zostać atrakcyjnym centrum kultury? Błażej Kronic, dziennikarz,
przez 7 lat prowadził klub Fanaberya. Pamięta doskonale, jak do Łodzi całymi
grupami przyjeżdżali mieszkańcy Warszawy. Piotrkowska kusiła tym, że miała
wiele pubów w jednym miejscu. Kryzys przyszedł wraz z wyjazdami młodych do
Wielkiej Brytanii. Klientów było mniej, a inne miasta zaczęły budować swoje
klimatyczne miejsca. Dziś każde duże miasto ma swoje puby. - Modny jest Poznań,
do którego jedzie się na cały weekend, łącznie z noclegiem - opowiada Kronic.
By Łódź się odrodziła, musi iść o krok dalej. Puby to już za mało. - Trzeba
stworzyć klimat kultury - mówi Kronic. Radzi zacząć od podstaw. - Miasto
powinno wspierać małe imprezy i festiwale. Takie, które mogą się stawać
popularne i promować miasto - mówi.
Wielkie imprezy są ważne, ale nie robią klimatu. Bo dziś podróżuje się po
miastach nie z myślą o konkretnym dużym wydarzeniu. - Wolimy jechać w ciemno,
ale mieć pewność, że na miejscu i tak znajdziemy coś ciekawego - mówi Kronic.
By tworzyć klimat, miasto potrzebuje strategię. - Tylko wtedy będzie też można
zapanować nad chaosem komunikacyjnym - dodaje Mikołajczyk. - W teorii
marketingu miasto określa się mianem megaproduktu. Duże, wysyła dziennie w
świat około miliona komunikatów. O mieście mówią studenci, przedsiębiorcy,
media. Jak sprawić, by przekaz był pozytywny? - Dużo daje przejrzysta
strategia, powtarzana potem przez mieszkańców - mówią eksperci.
Źródło: Gazeta Wyborcza Łódź