Wojskowy Uniwersytet Medyczny?
Senacka Komisja Obrony Narodowej przekonuje do stworzenia w Łodzi ośrodka kształcącego lekarzy dla polskiego wojska i całego NATO.
Przyjechaliśmy do Łodzi, żeby zobaczyć, jak w praktyce wygląda
szkolenie lekarzy wojskowych - mówił wczoraj dziennikarzom senator
Maciej Klima, szef senackiej komisji. Jej posiedzenie w szpitalu WAM
zorganizował łódzki senator Maciej Grupski. Chce pomóc Uniwersytetowi
Medycznemu. Bo władze uczelni uważają, że związki z wojskiem to szansa
na rozwój dla niej. Dlatego robią wszystko, by przekonać decydentów do
swoich koncepcji.
Uczelnia, która jako jedyna w Polsce
kształci lekarzy w mundurach (od października na UM medycynę wojskową
studiuje 60 podchorążych), chciałaby mieć więcej takich studentów. Ale
Ministerstwo Obrony Narodowej jest gotowe płacić za 60 osób na jednym
roku.- Zainteresowanie studiami wojskowymi jest gigantyczne - informuje prof.
Jacek Rysz, dyrektor szpitala WAM. - Rok temu o jedno miejsce walczyło
10 kandydatów. W tym roku chętnych jest jeszcze więcej. Aż 13-14 osób
będzie rywalizować o jeden indeks.
Jak tłumaczy prof.
Rysz, popularność kierunku wynika z tego, że studenci wojskowi dostają
spore stypendium. Po tysiąc złotych na pierwszym roku z podwyżką o 250
zł co rok. Nie muszą też martwić się o wikt i opierunek, bo mieszkają w
koszarach. A po 15 latach w mundurze przysługuje im wojskowa emerytura.
Prof. Rysz przekonywał wczoraj senatorów, że - bez dodatkowych
wydatków MON - uczelnia mogłaby przyjąć na wojskowe studia o 20 osób
więcej. - Resort obrony finansuje kształcenie 20 lekarzy wojskowych
rocznie w innych uczelniach. Studenci zwykłej cywilnej medycyny dostają
stypendia MON i w wakacje powinni zgłaszać się na szkolenie wojskowe. To
fikcja, bo wielu stypendystów od wyjazdu na poligon skutecznie się
miga. To jasne, że nigdy nie pójdą do wojska. Gdyby resort obrony
przekazał te pieniądze nam, przyjęlibyśmy dodatkowych studentów, którzy
na pewno w mundurze zostaną.
- Nie chodzi nam o pieniądze
za 20 osób - dodaje prof. Paweł Górski, rektor UM. - Dla uczelni to
kwoty bez znaczenia, bo kształcimy 8 tys. ludzi. Chcemy zwrócić uwagę,
że publiczne środki mogą być sensowniej wykorzystane.
Druga ważna dla UM sprawa to Centrum Doskonałości dla NATO. Uczelnia
chciałaby stworzyć ośrodek leczący żołnierzy całego sojuszu i kształcący
jego lekarzy.
- Mamy w szpitalu WAM znakomitą klinikę
chirurgii ręki - zachwala prof. Górski. - Prowadzi unikalne operacje -
lekarze przyszywają ucięte ręce i palce. Na razie obsługuje głównie
cywilów. Gdybyśmy stworzyli Centrum Doskonałości, mogliby do niej
przyjeżdżać weterani całego NATO. Centrum zajmowałoby się również
szkoleniem lekarzy. Chirurdzy ręki mogliby przekazywać wiedzę medykom
sojuszu.
Do stworzenia centrum uczelnia potrzebuje nieruchomości i pieniędzy.
Prof. Górski: - W Łodzi stoją opuszczone przez armię budynki.
Jest np. biblioteka wojskowa, w której od 10 lat nie było żołnierza.
Prosiliśmy MON, by dało nam te nieruchomości. Dostaliśmy odpowiedź, że
będą przekazane Agencji Mienia Wojskowego i jeśli chcemy, możemy je
odkupić. Na to nas nie stać.
Jeśli UM dostanie budynki po wojsku, na zorganizowanie centrum będzie potrzeba jeszcze 70 mln zł.
- Oczywiście nie spodziewam się, że to jedno spotkanie załatwi nasze sprawy, ale kropla drąży skałę - mówi prof. Górski.
Źródło: lodz.gazeta.pl
ostatnia zmiana: 2016-09-02